piątek, 24 lutego 2012

dzisiejsza wycieczka była zajebista. dużo przeżyć haha ;D
najlepiej w sklepie 19,99 zł ? taaaak ;D hahaha ;D
niezapomniane ;D
siedzenie w koło chłopaków ;D ajj ;D rycie rycie ;D
ale dobrze było. ;d
jak powiedziałyśmy, tak też zrobiłyśmy.
chociaż nie powiem, ale gdyby nie chłopaki to cały powrót był by zwalony przez pewną osobę.
tak na prawdę nie wiem co " Nam " odbiło.
ale na szczęście dzięki Nim i dzięki ich głupocie nie dało się smucić ;D
mam nadzieję, że niedługo powtórzymy taką wycieczkę w podobnym gronie ;D


zastanów się jak postępujesz i czy na prawdę Ci zależy..

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Nie oceniaj mnie bo ja dobrze wiem kim jestem!

Dławię się Tobą " droga przyjaciółko" !
każde Twe słowo to było zwykłe kłamstwo!
Choć jeszcze pół roku razem przed nami,
dla mnie nie istniejesz... Ty z twoimi obłudnymi grami!


i masz czelność nazywać mnie " suką " ?

to powiedz mi to prosto w twarz, przynajmniej przyznaj się o co Ci chodzi.
co takiego Ci zrobiłam?
chodzi o jednego chłopaka, a może o drugiego, nie moja wina, że oni Cię tak traktują.
bo nawet powiedzieć Ci już nic nie można.
i Ty mówisz, że to ja się zmieniłam...
nie, nie zmieniłam się. nadal jestem taka sama. tylko teraz rzadziej ufam.
spojrzeć się na mnie nie możesz, to nie patrz, nikt Ci nie każe.
nie chcesz mnie widzieć, pisać. ach !
przykro mi ale będziesz jeszcze musiała przez pół roku.
a to co do mnie masz, mogłabyś powiedzieć.
i nie wciągaj w to Przemka, bo to, że mówisz, że przez niego się zmieniłam, bo kompletne bzdury.
bo nie zmieniłam się, a nawet jeśli to na pewno nie przez niego.
On nie ma tu nic do rzeczy. 
i proszę Cię " przyjaciółko " zastanów się nad swoim zachowaniem.
bo ja tego tolerować nie będę. 
a suką możesz nazwać siebie. 
bo ja swoją wartość, w przeciwieństwie do Ciebie znam.
i to, ze Ci się nie podoba jaka jestem, to już twoja sprawa. 
nie podoba Ci się jaka jestem i z kim się zadaje, to nie zadawaj się ze mną, bo ja ze swoich ludzi nie zrezygnuje, a już na pewno nie dla Ciebie.
bo nie jesteś tego warta. fałszywość bez granic.
i teraz po tym możesz mnie nazwać taką i taką, suką, szmatą, proszę bardzo.
miło mi. 

środa, 11 stycznia 2012

Też to czułam, te motylki w brzuchu na sam twój widok. Ale wszystko się spieprzyło i teraz czuje tylko zbierające się łzy

Teraz nie ma już nic. :(
nie ma Ciebie, to tak jakby nie było i mnie.
już się tak dobrze układało, a teraz znowu to samo.
te głupie smsy dały mi taką cholerną nadzieję, tylko czy warto było?
czy to była prawda? chciałabym słyszeć na te pytania odpowiedź.
ale boję się, boję się jak cholera. może dla Ciebie to coś znaczyło, ale co jeśli nie?
co wtedy? wtedy będzie jeszcze gorzej niż jest teraz.
tak siedzę i myślę i się zastanawiam.. napisać do Ciebie?
może Ty właśnie czekasz na to, żebym teraz to ja chociaż raz pierwsza napisała.
napisałabym, chciałabym napisać, ale nawet nie wiem co :(
tak po prostu zapytać kim dla Ciebie byłam?
wszystko z dnia na dzień staje się coraz trudniejsze.
im więcej o Tobie myślę, tym więcej chcę mi się płakać.
już nie potrafię szczerze uśmiechać się tak jak kiedyś, gdy Cię nie było.
gdy Cię jeszcze nie znałam.
a przestać myśleć o Tobie nie mogę, nie da się..
chciałabym zebrać się w sobie i zacząć od nowa, wszystko od początku.
ale tak cholernie mi Ciebie brakuję, że nie mogę.
Chciałabym spróbować jeszcze raz.. ale czy warto?
nie wiem już sama.

ściskała z całej siły w ręce chusteczkę. nawet nie zauważyła, kiedy z jej oczu potoczyły się łzy. nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić. nie umiała bez niego żyć.

czwartek, 29 grudnia 2011

HISTORIA 2

Pamiętam ten dzień jak dziś. Było ciepłe rozpoczynające się lato. Przyjechałam wtedy do babci. Wspólnie z rodziną wyszliśmy na dwór, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Moją uwagę zwrócił wtedy pewien chłopak, robiący coś w polu. Był to blondyn, dość wysoki, chudy z pięknymi niebieskimi oczami. I tak się zaczęło. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam, że będziemy się często widywać, bo przeprowadzałam się. Okazało się, że będzie to mój sąsiad. Sąsiad zza skrzyżowania. Bardzo się ucieszyłam. Chciałam go lepiej poznać. Pewnego dnia na przystanku autobusowym on zaczął rozmowę. Tak zaczęliśmy rozmawiać, potem pisać na nk i gg. Bardzo mi się spodobał.
 Uwielbiam sposób, którym mnie zaczarowałeś. <3
Nie wiedziałam czy on czuję do mnie to samo. Te jego oczy, niesamowity uśmiech wyrażały wszystko. Nigdy żaden chłopak mi się tak nie podobał. Z czasem poczułam do niego coś więcej. To nie było zwykłe zauroczenie, kochałam go. Pamiętam jak dziś pierwsze zawody, zawody strażackie. Na próbach rozmowy o miłości. W jego towarzystwie czułam się bezpieczna, czułam, że to właśnie on jest tym jedynym. Moim rodzicom on nie przypadł do gustu. Mówili, że to nie jest chłopak dla mnie, ale ja nie chciałam tego słuchać, nie interesowało mnie och zdanie na jego temat. Spotykaliśmy się potajemnie na przystanku. Pierwsze trzymanie się za ręce, pierwsze pocałunki, czułe słowa wypowiadane z jego ust raz po raz. Czułam się jak w niebie. Byłam szczęśliwa. Nie wyobrażałam sobie innego chłopaka u mojego boku. Na początku wakacji na gg spytał czy chciałabym żebyśmy byli razem. Od razu się zgodziłam, przecież go kochałam i chciałam od dawna z nim być. Tylko czekałam, aż to on zrobi pierwszy krok. Było wspaniale. Nie mogłam uwierzyć, w to, że byłam taka szczęśliwa. Aż pewnego dnia stało się. Ciągłe awantury, pretensje o wszystko. Na horyzoncie pojawiła się ona. Dziewczyna o rok ode mnie młodsza. Nie mogłam tego znieść. Nic już nie było takie jak wcześniej, nic już nie było jak dawniej. Wiedziałam, że to ona wszystko zniszczyła.
I tak kurwa, owszem jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, którą kiedykolwiek dotykałeś, nawet o te z którymi tylko i wyłącznie pisałeś lub o te, które patrzyły i patrzą na ciebie z ukrycia.
Nie mogłam tak dłużej. Zerwałam. Cierpiałam, kochałam go i wiedziałam, że to wszystko stało się przez nią. Głupia blondynka- powtarzałam. Byliśmy razem 2 miesiące, a przez nią to wszystko się skończyło, przez nią nie było już Nas :( . całymi dniami płakałam, był To dla mnie ogromny ból. Pierwszy raz tak bardzo się zaangażowałam, pierwszy raz tak bardzo pokochałam. Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie taki czas, że to się skończy, ale nie sądziłam, że to się stanie przez nią. Nic do niej nie miałam, ale od tamtej pory wszystko się zmieniło. Wystarczyło ją zobaczyć, chwilę popatrzeć, a we mnie rosła jeszcze większa złość, większe obrzydzenie do niej. Nie potrafiłam już z nią normalnie rozmawiać. Teraz już wiem, że to ona zawsze będzie tą przeszkodą, ta jego pieprzona miłością. Moja nienawiść do niej z każdym dniem rośnie i rujnuje mnie coraz bardziej. Wiem, że przyjdzie taki moment, kiedy nie będę już miała sił udawać, że wszystko jest dobrze, bo nie jest. Nic już nie jest dobrze, nic odkąd nie ma jego. Nadejdzie taki dzień, w którym zbiorę w sobie siły i podejdę do niej, powiem „za kogo ty się kurwa masz”. Powiem wszystko co o niej myślę, wygarnę co do niej mam. Już nigdy nie będę potrafiła patrzeć na nią z uśmiechem. Wystarczy ją zobaczyć w szkole na przerwie podejść, zaśmiać się, jebnąć w twarz i odejść. Tak po prostu przy wszystkich ją poniżyć, upokorzyć. Czekam na taki moment i wiem, że już niedługo on nastąpi. Niech wie, że zajętych towarów się nie dotyka, niech wie że on jest mój. Mimo tego, że nie byliśmy ze sobą dość długo, to po pewnym czasie znowu zaczęliśmy pisać. Te jego kocham Cię i mnóstwo buziaków na gg uzależniało mnie coraz bardziej, nawet te jego błędy z czasem zaczęły mnie śmieszyć. Nie chciałam się znowu angażować, ale nie dało się. Znowu zaczął przyjeżdżać. Ponownie się spotykaliśmy i pisaliśmy. Wtedy znowu pragnęłam z nim być, ale bałam się. Bałam się, że on znowu wybierze ją, a mnie odrzuci na drugi plan. Bałam się tego, nie dałabym rady ponownie być tą drugą.. kochałam go, ale wiedziałam, że teraz już nie mogę z nim być.  Pewnego dnia dostałam zaproszenie do kolegi na ognisko, wiedziałam, że on też tam będzie. Wtedy od razu bez wahania powiedziałam, że przyjdę. Gdy nastał dzień ogniska ładnie się ubrałam, umalowałam i pojechałam tam. Gdy byłam już na miejscu było dużo osób, przywitałam się ze wszystkimi i wzrokiem zaczęłam szukać jego. Po pewnej chwili zobaczyłam go. To był on, wyglądał cudownie. Tak bardzo go kochałam, tak bardzo czułam z nim tę wspólną więź. Potem w trakcie ogniska trochę rozmawialiśmy. Gdy zobaczył, że mnie już nie ma, zadzwonił z pytaniem gdzie jestem. Wracałam wtedy do domu. Po chwili zobaczyłam ścigacza, to był on. Przyjechał specjalnie  dla mnie, specjalnie, żeby mnie odwieźć, żebym nie wracała sama. Uwielbiałam jeździć z nim na motorze. Ten wiatr we włosach i ta świadomość, że mogę się do niego zbliżyć, przytulić, dotknąć jego ramion, po prostu być blisko niego. Gdy podjechaliśmy pod dom trochę rozmawialiśmy. Na sam koniec słodki pocałunek. Tak coś niesamowitego. Jego słodkie usta przepełnione miłością. Wtedy już wiedziałam czego chcę, chciałam tylko jego. W domu potem dużo o tym wszystkim myślałam i postanowiłam prosto w oczy wyznać mu co czuję. Jednak gdy się dowiedziałam z kim piszę od razu wszystko co planowałam nagle prysło. To była ona, kolejna dziewczyna o rok młodsza ode mnie stojąca mi na przeszkodzie. Traktowałam ją jak dobrą koleżankę, a teraz czuję do niej takie samo obrzydzenie jak do J. chyba już nigdy nie będę potrafiła z nim być.  Tyle przez niego wycierpiałam, przyjaciele wiedzą ja było mi ciężko. Tak trudno jest mi się pogodzić z tą myślą, że to one są te lepsze. Do tej pory nie mogę sobie wyobrazić co on w nich widzi, co ode mają w sobie takiego, czego nie mam ja. Pytania na które brak odpowiedzi. Kocham Go już 5 lat. Te 2 miesiące z nim były to 2 najwspanialsze miesiące mojego życia. Może to i dla niego chcę iść do szkoły średniej tam gdzie chodzi on. Może wtedy  by mnie docenił, zobaczył jak dużo jestem w stanie dla niego zrobić., jak wiele poświęcić. Naćpałam się tą całą miłością do niego. Próbuję zastąpić go innymi chłopakami, ale to nie pomaga. Nie da się.
Tuląc się do innego i tak w głowie mam Jego.
Mam tylko nadzieję, że kiedyś on zrozumie, że go naprawdę kocham, zrozumie jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo cierpię, może wtedy wróci. I choćbym miała czekać na niego całą wieczność, to będę czekać. Będę czekać z tą nadzieję ją zrozumie, wróci i będzie jak kiedyś.
Chciałabym umieć Ci wytłumaczyć jak bardzo mi na Tobie zależy, ale brak mi słów. Tego nie da się opisać, tak samo jak powietrza, tego nie widzisz, a czujesz.

wtorek, 27 grudnia 2011

HISTORIA 1

Są w życiu takie miejsca, w których chciałabym zawsze być. Są w życiu takie rzeczy, o których tylko mogę śnić. Są w życiu takie chwile, o których chcę pamiętać przez cały czas. Nie chcę pamiętać chwil, które rozdzieliły Nas :( . Są w życiu takie tajemnice, jakie każdy by chciał znać. Są w życiu przekonania, w jakich zawsze chciałabym trwać. Są takie osoby, które potrafią odmienić życie. To właśnie takie osoby, kocha się najbardziej i nad życie!



Pewnego wieczora zadzwonił telefon. Nie odebrałam, nie zdążyłam. Jak zawsze potem zapytałam kim jest? Okazał się to chłopak, którego jakiś czas temu rzekomo poznałam na imprezie. A dlatego rzekomo, bo w ogóle go nie kojarzyłam w ogóle nie wiedziałam jak wygląda. Może i go poznałam ale wiadomo, impreza więc nie pamiętałam. Natomiast kojarzyłam jego brata. Było to naprawdę niezłe ciacho. Nie było dziewczyny, która by się za nim nie obejrzała. Naprawdę był przystojnym chłopakiem. I tak się zaczęło..
Pisaliśmy codziennie. Wiedziałam, czułam, że dla niego to nie było takie zwykłe koleżeńskie pisanie, że znaczę dla niego coś więcej niż koleżanka. Przeczucie mnie nie myliło. Pewnego dnia spytał czy chciałabym żebyśmy byli razem. Nie zgodziłam się, do tej pory bardzo tego żałuję :( ale nie mogłam się zgodzić, powodem było to, że pisaliśmy dopiero 2 tygodnie, a ja w ogóle nie wiedziałam jak on wygląda. Dla mnie bardziej liczy się charakter niż wygląd, ale wolałabym wiedzieć jak wygląda mój chłopak i go lepiej poznać. Chyba każda dziewczyna na moim miejscu zrobiła by to samo. Trochę wtedy posmutniał. Co prawda było to przez smsy, ale wyczułam to, takie rzeczy się po prostu wie, czuje to. Zrobiło mi się go żal , bo dobrze mi się z nim pisało i w ogóle. Powiedziałam mu że może kiedyś jak się lepiej poznamy to może spróbujemy. Czas  pokaże.. prawił mi różne komplementy, pisał kochanie, skarbie, ale dla mnie nie znaczyło to NIC.
 Bawimy się uczuciami innych, nawet tych na których nam zależy. Udając, że ich nawet nie zauważamy. Nie zważając na to czy ich ranimy, nie obchodzą nas ich uczucia, nie interesuje nas to co czują. Dlaczego dopiero, gdy odchodzą, zdajemy sobie sprawę z tego, co w nich naprawdę kochamy?


Gdy pewnego razu byłam u brata i tak rozmawialiśmy na tematy miłosne powiedziałam mu z kim pisze. Wiedziałam, że on go zna. Mieszkali 2 km od siebie, chodzili do jednej szkoły, chciałam żeby mi coś o nim opowiedział. I wtedy zobaczyłam zdjęcie jego i już wiedziałam jak wygląda. Gdy potem pisaliśmy powiedziałam , że widziałam u brata jego zdjęcie. Na samym początku zdziwił się gdzie, ale potem już mu wszystko opowiedziałam. Był zdziwiony kim jest mój brat. Był to jego kolega, dobry kolega, kolega ze szkoły, a nawet kolega z klasy. Siedzieli nawet w jednej ławce na niektórych lekcjach. Wtedy chciał żebym to ja wysłała mu swoje zdjęcie. Zwykle tego nie robię, bo w dzisiejszych czasach istnieje coś takiego jak nk czy fb i każdy tam każdego ogląda ale wtedy się zgodziłam. Gdy je zobaczył powiedział, że jestem bardzo ładna i zdjęcie też jest piękne. Prawił różne komplementy. Nie ukrywam, że jest to bardzo miłe, gdy słyszy się takie słowa od chłopaka, a jeszcze bardziej wtedy, gdy ja nie uważam się za ładną. Po jakimś 3 tygodniowym pisaniu spotkaliśmy się w Realu. Tak naprawdę to nie spodobał mi się. Miał bardzo ładne niebieskie oczy, i te jego nogi i niesamowity uśmiech to było wspaniałe.
 Nie wiem czemu, ale lubię Jego uśmiech.


Ale nic poza tym, nie podobał mi się. Wtedy już wiedziałam, że nic z tego nie będzie, że nam nie wyjdzie. Chciałam to skończyć. Nie chciałam robić mu nadziei, bo wtedy byłoby jeszcze gorzej. A nie lubię, gdy ktoś przeze mnie cierpi. Postanowiłam napisać mu wprost, że nic z tego nie będzie, że to koniec tego naszego jakby „kręcenia’’. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Ale on się nie zgodził, nie dał mi tego skończyć. Za co teraz mu bardzo dziękuję ;*.
Z czasem spodobał mi się. „ kręciliśmy” dalej. Co prawda kłóciliśmy się, ale o nim poważnego, takie drobne głupoty. Gdy poprosił mnie jeszcze raz o „chodzenie” tym razem się zgodziłam. Podobał mi się, ale niestety go nie kochałam. Myślałam, że to przyjdzie z czasem. Po 4 dniach od bycia razem poważnie się pokłóciliśmy. Wtedy zerwał. Nawet nie cierpiałam. Nie czułam jakiejś złości czy czegoś podobnego. Wiedziałam że po prostu tak musiało być i już. Ale napisał, napisał, że chcę się spotkać. I tak nie miałam nic do roboty w domu więc się zgodziłam. Następnego dnia się zobaczyliśmy. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, wszystkiego nieporozumienia. Wtedy już prosto w oczy spytał czy spróbujemy jeszcze raz. Czułam się jak w niebie, w jego ramionach nie mogłam mu odmówić.
 Bo on był wyjątkowy i nie spytał jak każdy „czy chcesz ze mną chodzić”. On z pięknym uśmiechem zapytał „czy chcesz żebyśmy byli razem”.
W końcu podobał mi się, ale nadal nic więcej do niego nie czułam, nie kochałam go. Byliśmy razem, ale coraz częściej się kłóciliśmy. Coraz więcej rzeczy mu nie pasowało. Ja wobec niego lojalna nie byłam. Czego nigdy w życiu sobie nie wybaczę :( , ale o tym nie będę opowiadało bo to cholerny ból i musiałabym się całkowicie rozkleić. Żałuję tego, ale czasu nie cofnę, a szkoda, ale niestety nie da się, po prostu się stało i już. Jednego dnia było idealnie, aż za wspaniale, a drugiego tylko kłótnie, denerwowało mnie to już trochę. Ale wtedy go kochałam. Nastał taki dzień w którym poczułam do niego coś więcej. Pokochałam go, bez względu na jego wady, kochałam jego, jego wady i zalety. Kochałam wszystko co było z nim związane. Był o mnie zazdrosny, czułam , że mu na mnie zależy, że jestem dla niego ważna. Aż pewnego dnia to wszystko prysło. Było to dla mnie potworny ból, smutek, płacz, cierpienie i łzy, dużo łez. Kochałam go. Był dla mnie wszystkim, znaczył więcej niż wszystko. Jeszcze żadnego chłopaka tak wielkim uczuciem nie obdarowałam. Ale dzień, w którym się rozstaliśmy zapamiętam do końca życia.
 I choć wiem, że ta chwila, gdy staliśmy razem w objęciach już nigdy nie wróci. To po prostu nie mogę przestać o niej myśleć.
Chociaż nie chcę tego dnia pamiętać, po prostu nie mogę o nim zapomnieć. Wciąż siedzi mi w głowie, te smsy od niego. Był to dla mnie ogromny cios. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zerwał i to jeszcze przez smsa. Zostawił mnie, potraktował jak zabawkę i zabawiał się z inną. Nie dało się powstrzymać łez. Wciąż w głowie siedziały mi wspomnienia związane z nim. Przepłakałam całą noc, a wtedy on był z inną. Nie sądziłam, że wtedy tak mnie to zaboli, wiedziałam, że będę cierpieć, ale nie przypuszczałam, że aż tak, że tak się mną zabawi, że byłam dla niego nikim. Bo chyba wtedy tak było :( ale kochałam go, najbardziej na świecie. Chciałam mu to wybaczyć. Chciałam… następnego dnia miał imprezę, też byłam zaproszona ale nie poszłam, nie dałam rady. Nie mogłam się pokazać w takim stanie. Nie dałam rady, cały dzień leżałam w łóżku, myślałam o nim i płakałam. Nie wiedziałam jak on mógł mi to zrobić, jak mógł mnie tak potraktować i tak po prostu sobie odejść, bez żadnych wyjaśnień. W trakcie imprezy napisał do mnie. To było gdzieś tak koło 23.30. nie spałam, nie mogłam. Cały czas płakałam i dużo myślałam o tym wszystkim. Odpisałam, że nie śpię. Wtedy on napisał, ze przeprasza i pyta czy byłam na imprezie. Powiedziałam mu, że nie mam ochoty na żadne imprezy. Kochałam go i każdy przychodzący sms z jego imieniem na wyświetlaczu był ogromnym bólem. Potem nie odzywał się przez kilka kolejnych dni, ja też nie pisałam. Chciałam, ale nie mogłam. Przecież to wszystko było już skończone. Wiedziałam, że dla nas  nie ma już żadnych nadziei, żadnych szans. Po tym smsie który od niego dostałam o treści „ i już mnie nie kochaj lepiej zapomnij, możesz kochać innego”. Wtedy już wiedziałam, że dla niego nic nie znaczę. Może kiedyś było inaczej, chociaż tego pewna też nie jestem. Pewnego dnia, gdy byłam u brata i już wracałam do domu zobaczyłam go. Wyglądał cudownie. Ta zielona koszula i włosy postawione na żel. Cudowne, ideał chłopaka.
 Najpiękniejszy jest kiedy się uśmiecha.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jednak jechałam przed siebie. Było ciężko, wiedziałam, że czasami wyjdzie tak, że będziemy się spotykać. Potem napisał, że chcę się zobaczyć. Nie miałam czasu, spieszyłam się. Chociaż nie ukrywałam tego, to bardzo chciałam, ale nie mogłam wtedy. Od tego dnia zaczęliśmy trochę pisać. Cieszyłam się jak głupia odczytując każdy kolejny sms od niego. Jednak wiedziałam, że to tylko zwykłe pisanie. Doszło do tematu o nas. Zapytałam czy mamy jeszcze szanse. Bałam się odpowiedzi. Napisał, że może. Nie ukrywałam radości, cieszyłam się. Ale wiedziałam, że może nie znaczy tak. Później kontakt się urwał.
 Nie wiedziałam, że milczenie może aż tak boleć.
On nie pisał, ja też nie. Po jakimś czasie napisał, że tak mi niby zależy a nawet do niego nie napiszę. W końcu to była prawda. Zależało mi, ale nie pisałam. Wtedy w złości napisałam, że ty też nie napiszesz, napisał że on nie musi. Wtedy już wiedziałam, że te może nie znaczyło nic, a raczej znaczyło NIE. Nie dało się powstrzymać łez. Nie pisaliśmy w ogóle. Cierpiałam. Cholernie cierpiałam. Strasznie mi na nim zależało. Chciałam nawet przez to wszystko ze sobą skończyć. Duża dawka lekarstw i po sprawie. Tak żeby nie było czuć, może tam na górze byłoby mi lepiej. Ale dzięki przyjaciołom tego nie zrobiłam. Nie dzięki rodzinie, rodzicom, koleżankom czy kolegom tylko dzięki prawdziwej przyjaźni. Dzięki jednej przyjaciółce. Teraz wiem, że tylko ona była wtedy ze mną. Tylko ona mnie wspierała i pomagała przetrwać te trudne chwile. Bez niej bym sobie nie dała rady, nie poradziłabym sobie sama. Dziś dziękuję Bogu za to, że ją mam i zawsze mogę na nią liczyć. Są jeszcze inni przyjaciele, ale tylko ona była wtedy ze mną. Prawdziwa przyjaciółka. Zawsze mogłam się jej zwierzyć, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy miłosne. Zawsze mi doradzała, pomagała. Dzięki niej się pozbierałam i teraz żyję. Dziękuję jej za to wszystko, za to co wtedy dla mnie zrobiła.
Okazała się prawdziwą przyjaciółką ! ;* dziękuję jej z całego serca ;* <3 :*:*.
 To ona nauczyła mnie, że warto wierzyć w siebie. To ona dawała mi dobre rady, to ona się ze mną śmiała. To ona ze mną płakała. To ona potrafiła mnie ogarnąć, gdy źle robiłam. To ona jest moim malutkim stworzonkiem, ale z ogromnym serduchem ! <3 :*:*:*


Dzięki niej nie dałam rady, nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam ze sobą skończyć. Wiedziałam, że coś mnie jeszcze na tym świecie trzyma, coś co nie pozwala mi teraz odejść. Było ciężko, każdy kolejny dzień był przepełniony ogromnym bólem. Każdy dzień w smutku trwał, smutkiem wtedy była ja. Jednak jakoś musiałam się trzymać. Chodziłam do szkoły, a tam nie mogłam cały czas płakać. Jednak trochę się cieszyłam, że on nie chodził ze mną do jednej szkoły. Wtedy byłoby jeszcze gorzej. Jednak w domu płacz był jedyną rzeczą jaką potrafiłam dobrze robić.  Tak trudno jest wymazać te wszystkie wspólne chwile. Te spotkania, rozmowy, śmiechy, pocałunki, smsy. To wszystko co kiedyś dawało mi szczęście. A teraz tylko ból. Nie da się tego wymazać z pamięci. Te chwile będą tkwić we mnie na zawsze. Chcę się z tym wszystkim pogodzić, jakoś to zrozumieć, ale nie mogę, nie potrafię.  Piszę tu to wszystko bo już nie daję rady. Kocham go. Jest jedynym, który się dla mnie liczy. Od tego czasu już nie piszę z żadnym chłopakiem. 
 Ona nie potrafiła być z nikim innym. Wielu starało się o jej względy, jednak nikt nie potrafił zastąpić jej jego.
Nawet nie chcę, czuję, że tak będzie lepiej. Może po prostu tak mi było pisane. Wiem, że nie pasujemy do siebie. On i ja to dwa zupełnie różne, dwa obce sobie światy, ale pierdole to wszystko. Liczy się tylko ON. Wiem, że nigdy żadnego chłopaka tak nie pokocham i nie obdarzę takim wielkim uczuciem. I mimo to, że mam te głupie 15 lat, to każdy może sobie mówić, że to tylko głupie gadanie, a kiedyś spotkam tego jedynego. Ale taka jest prawda.
 Albo On albo żaden. Będę jego, albo niczyja. To już postanowione.
Wiecie jak to jest po tych wspólnych wszystkich chwilach przestać się znać? Nawet na ulicy głupiego cześć nie powiedzieć? Tak jakbyśmy się nigdy nie poznali, nie mieli żadnego udziału w swoim życiu.
 To przykre kiedy ludzie po tych wspólnych chwilach wymazują Cię z pamięci ;(
Nigdy już się tak bardzo nie zaangażuję! Chciałabym do niego napisać, ale nie mam już po co. On dawno zapomniał. Jak to chłopak-nie ta to inna. Tylko, że ja tak nie potrafię powiedzieć sobie jak nie ten to następny. Dla mnie nie będzie następnego. Nie chcę już teraz mieć chłopaka.Nie teraz. Nie jestem na to gotowa. 
 Gdy rozstajesz się z drugą osobą lub zostajesz odrzucony w koło słyszysz „znajdziesz lepszego, on nie był ciebie wart, co ty w nim widziałaś”. Ale nikt nie zapyta co czułaś przy tej osobie, że tak cierpisz bez niej.
Związek z nim nauczył mnie wielu rzeczy. Żeby z kimś być trzeba tą osobę kochać. Oczywiście to przyjdzie z czasem, ale potem może już być za późno. Dlatego dziewczyny bądźcie silne! Jeśli chłopak wierzy kolegom, a nie wam to zróbcie wszystko, żeby mu pokazać, że to wy macie rację. Jeśli kochacie-WALCZCIE!. 
 Nawet gdybym się jeszcze raz w kimś zakochała, to nigdy nie będzie to w taki sposób, w jaki Kochałam Jego.
Nawet jeśli wiecie, że nie ma szans. Nie bójcie się! Jeśli was wyśmieje to znaczy, że nie jest wart żadnej dziewczyny. Z uczuć nie da się śmiać, drwić. Nie bójcie się jeśli on jest mega przystojny. To nie bójcie się go poznać ze swoimi koleżankami, bojąc się, że on wybierze którąś z nich. Jeśli kocha was naprawdę to nigdy tego nie zrobi. A prawdziwa koleżanka też nie będzie chciała z nim być, wiedząc, że on jest dla was wszystkim.  Jeśli macie dziewczyny o co to walczcie! Walczcie z całych sił! Miłość jest tego warta, warta jest poświęcenia i wszystkiego innego. Ja niestety nie mam już o co walczyć :( , straciłam wszystko co kochałam. Straciła jego :( :( :( . najwspanialszą osobę w moim życiu. 
 W moim sercu nie ma miejsca dla innego mężczyzny.
Wiem, że nic już nie mogę zrobić. Nigdy sobie tego nie daruję, że wtedy byłam wobec niego taka nie szczera, nie lojalna. Zrobiłabym wszystko żeby cofnąć czas.. ale później gdy go pokochałam to robiłam wszystko, żeby było dobrze. Widocznie to nie wystarczyło, widocznie to było za mało.  Dla nas nie ma już szans. On nie chcę mnie już znać i muszę się z tym pogodzić, bo nic innego już zrobić nie mogę. Życie, tak jest niesprawiedliwe, cholernie niesprawiedliwe.
 Są ludzie których nie da się przestać kochać. Niezależnie jak bardzo nas skrzywdzili, upokorzyli i tak ich kochamy i będziemy kochać. Tak już jest ten świat stworzony.
Dlaczego inni potrafią znaleźć swoją drugą połówkę i być razem szczęśliwym a ja nie? Coś jest nie tak, coś jest niesprawiedliwe. To życie, to los jest taki niesprawiedliwy. Może to właśnie był znak, że nie jesteśmy dla siebie, tylko że ja nie mogę tego pojąć, nie da się tego zrozumieć. Tak, ja sama wiem, że nie jesteśmy dla siebie i nikt inny mi tego mówić nie musi tylko, że mnie to nie obchodzi. Kocham go i tylko to się liczy.
Nie chcę innego. Znam tylu chłopaków, z tyloma się koleguje, ale to do niego poczułam coś więcej. I to dzięki niemu moje życie wcześniej stało się takie kolorowe. Zadał mi tyle bólu-ale nigdy, NIGDY nie nazwę go błędem. Nazwę go moją najpiękniejszą miłością, miłością mojego życia. Każdy kolejny dzień bez niego, nic dla mnie nie znaczy. Wiem, że kiedyś się z tym pogodzę, ale to na pewno nie zastąpi szybko. I choć już długo nie jesteśmy razem to chcę mu podziękować za to wszystko co dla mnie zrobił, za to że dzięki niemu choć przez kawałek czasu czułam się szczęśliwa. Zranił mnie, wiem. Ale kocham go i gdyby miało stać się to jeszcze raz to wiem, że zaryzykowałabym.
 A jeśli mogłabym cofnąć czas to możecie być pewni, że przeżyłabym dokładnie to samo. Sekunda, po sekundzie. Z Nim.
Wiem, że w swoim życiu mogę mieć jeszcze wielu chłopaków, jeszcze nie jednego mogę nazwać swoją miłością i na tego jedynego warto poczekać, ale ja czuję, że to ON jest tym jedynym. To on pierwszy zaczął pisać. Tak wspaniale było się rano budzić i wiedzieć, że jest taka osoba, która cały czas o tobie myśli, dla której jest się ważnym, tak wspaniale było budzić się i wiedzieć, że tam pod poduszką, na wyświetlaczu w telefonie jest wiadomość od niego. Tak to było wspaniałe uczucie. To było związek, który traktowałam poważnie. Choć wiem, że nie ma już szans, to w głębi duszy, w głębi serca wierzę, że kiedyś jeszcze się spotkamy. Chciałabym tak kiedyś się po prostu spotkać i porozmawiać, tak o niczym szczególnym, chciałabym wiedzieć tak po prostu co u niego, jak mu tak się wiedzie czy jest szczęśliwy. Słuchając piosenek, są takie dni, gdy lecą jakieś smutne o miłości przypomina mi się ON. Każda kolejna piosenka kojarzy mi się z Nim. 
 Zapamiętałam piosenkę i przy okazji Jego oczy.
Wtedy najczęściej lecą łzy. Są to łzy cierpienia, ale też czasem łzy szczęścia. Zaczynam wtedy czytać te wszystkie najlepsze wiadomości od niego. Nie potrafię ich skasować, one dużo znaczą dla mnie. Tak jakby taka pamiątka po nim, coś co jest z nim związane, coś czego nie da się wymazać z pamięci. Wspomnienia, te wszystkie wspólne chwile, nie do zapomnienia. Tamten dzień, który rozdzielił nas na zawsze będzie we mnie tkwił.
 Najgorsze jest to, że nic nie mogę na to poradzić. Zbyt późno na zmiany.
Każdą kolejną datę miesiąca, a którym się rozstaliśmy będę przeklinać. Nie da się go już odzyskać. Ale mam dla kogo żyć. Chociaż wiadomo, że wolałabym żyć z tą świadomością, że mam jego, ale trudno, takie jest życie. Niesprawiedliwe. I z tym już nic nie mogę zrobić. Nie będę do niego pisać, nie chcę się mu narzucać, bo wiem, że nikt tego nie lubi. Ale chcę żeby był szczęśliwy. Nawet beze mnie, nawet z nią , z tą inną. Życzę mu jak najlepiej.
 I wiesz co? Mimo wszystko chcę żebyś był szczęśliwy. Nawet beze mnie, nawet z nią.
Liczy się dla mnie jego szczęście, a nie moje. On jest wszystkim i chcę żeby był szczęśliwy. Jedno wiem na pewno, że nigdy Go nie zapomnę. Wiem, że czasem zdarzy się tak, że będziemy się widywać, tak przejezdnie, przelotnie. I to będzie dla mnie potworny ból, gdy przechodząc obok niego obojętnie, bez żadnego słowa, bez żadnego cześć czujesz, że on jest najważniejszy. W głębi serca czując, że to on jest wszystkim. Zadał mi tyle bólu, tyle przez niego wycierpiałam, tyle nocy przepłakałam, ale nadal jest mi bliski, i tak już będzie. Nikt ani nic tego nie zmieni. Miło będę wspominać te chwile z Nim. Je Jego oczy, głos, uśmiech. Tak, to wszystko jest cuuuudowne. Tak to on jest cudowny. I dlatego nigdy, NIGDY w życiu go nie zapomnę, bo są w naszym życiu osoby, po których się sprząta latami, po których pozostaje coś więcej niż tylko wspomnienia, to coś ponad wspomnienia, a tego nikt mi nie odbierze. Nigdy go nie zapomnę, chcę żeby był szczęśliwy, ale mimo wszystko GO KOCHAM </3 !


Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz to nie rezygnujesz z niego nigdy! rozumiesz mnie? nigdy! choćby nie wiem co zrobił, gdzie był z kim. Zawsze wracasz, nieważne jakby cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując, że zadzwoni. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo! O niego, o Jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się- wiesz, że nie możesz się poddać, bo ta osoba jest wszystkim co masz na tym świecie, wszystkim co cię tu trzyma. Jest czymś więcej niż tlenem, jest sensem każdego Twojego dnia, każdych wzlotów i upadków. A gdy upadasz-podnosisz się tylko i wyłącznie dla tej osoby. Tak to właśnie jest miłość.